Dokąd prowadzą wróżby?

Astrologia jawi się jako źródło odpowiedzi nie tylko na błahe ale również i na najważniejsze pytania nurtujące człowieka, o sens jego życia: "kim jestem?” i „dokąd zmierzam?”. Astrolog czy wróżka chętnie poprowadzi nas przez życie. Czy oby jednak na pewno w dobrym kierunku?  

Dokąd prowadzą wróżby?

Wiele osób próbuje zapełnić pustkę egzystencjonalną, szuka sensu życia. „Pragnienie poznania przyszłości jest wówczas równoznaczne z uzyskaniem pewnego „ubezpieczenia na życie”, recepty na pozbycie się lęku.”[1] Lęku, który jest następstwem m.in. trudności ze zrozumieniem sensu życia.

Lęk pojawia się gdy nie znamy prawdziwego Boga. Im mniej zaufania i wiary w miłości Boga, tym więcej miejsca dla lęków pchających do „podglądają przyszłości”. Poszukujemy wówczas oparcia w ezoterycy, która zapełnia pustkę i wróżbiarstwie wyznaczającym sens życia. Czy jednak wróżby na prawdę pomagają zrozumieć sens życia, czy raczej powiększają trudności w jego zrozumieniu? Czy to co miało być metodą ułatwienie życie, przypadkiem jednak nie przynosi odwrotnych rezultatów?

Próżne są nadzieje pokładane w różnej maści mędrcach:

"Zawiodły kłamliwe sztuczki czarnoksięstwa, spadła haniebna kara za przechwalanie się mądrością. Ci, którzy przyrzekali duszę schorzałą uwolnić od strachów i niepokojów, sami chorowali na strach wart śmiechu." (Mdr 17, 7-8).

Dobre złego początki

Ogromna niepewność przyszłości, sprawia, że człowiek na różne sposoby poszukuje jakichkolwiek „punktów orientacyjnych”, które dały by poczucie bezpieczeństwa w niepewnym świecie. Stąd intencja poznania przyszłości. Niestety wszelkiego rodzaju drogi na skróty oddalają od rzeczywistości, prowadząc do fikcyjnego świata z iluzorycznym bezpieczeństwem, pozorem panowania nad swoim życiem i biegiem wydarzeń oraz łatwym usprawiedliwieniem.

„Niewinne” wróżbiarstwo początkowo traktowane jako zabawa jest zachętą do dalszego kontynuowania poszukiwań w obszarze okultyzmu i zagłębiania jego technik. Okultyzm (łac. occulo – ukrywać, trzymać w tajemnicy; occultus – schowany, ukryty, tajemny) zaprasza do świata nadprzyrodzonych sił, obiecując poznanie przyszłości, uzyskanie nadzwyczajnych zdolności czy odzyskanie zdrowia. „Zabawa” z wróżbami łatwo może się przekształcić w zniewolenie (uzależnienie) mimo iż początkowe zmiany są bardzo subtelne i nie budzą podejrzeń.

Łatwo ulegamy fascynacji. Pokusa poznawania przyszłości jest nęcąca, przed czym przestrzegał już św. Augustyn:

 "(...) zdarza się w tego rodzaju zabobonnych, a zarazem niebezpiecznych wróżbach, że pod wpływem wspomnianej złudy i omamienia, opowiada się mnóstwo zdarzeń minionych i przyszłych w takiej formie zaistniałych, jak zostały zapowiedziane. A ponieważ spełniają się one zgodnie z obserwacjami tych, co się nimi kierują, oni zbałamuceni powodzeniem, stają się coraz ciekawsi i wplątują się coraz bardziej w sieci zastawione przez ten zgubny błąd (...)." [2]

Aby zdobyć człowieka, zwodnicze siły duchowe mogą „obdarzyć” go niezwykłymi i nadnaturalnymi zdolnościami. Nie jest to jednak prawdziwy „dar” ponieważ trzeba za niego później zapłacić, czego akurat mało kto się spodziewa.

Wróżby jak wiemy są narzędziem w ręku złego ducha. Dokąd chce nas doprowadzić szatan, widzimy już niemal na samym początku Pisma Świętego. W Księdze Rodzaju poznajemy złego ducha pod postacią przebiegłego węża. Wąż zwodzi Ewę aby postąpiła wbrew woli Boga, tym sposobem doprowadzając ludzi do zguby. Szatan kłamie Ewę, że może ona odrzucić wszelkie ograniczenia oraz zyskać boską wiedzę i władzę, jednak zamiast dorównać Bogu, Ewę (i Adama) spotyka surowa kara. Oto poznajemy sposób działania złego ducha. Szatan ukrywa swoje prawdziwe motywacje, pod pozorem pomocy oraz działania na korzyść człowieka i kłamie o skutkach swojej „rady”. Posługuje się pozorem dobra aby szerzyć zło.

Św. Paweł piszę, że działania szatana polegają na zwodzeniu człowieka, aby odwieść go od Boga (2 Tes, 9-12), zakładaniu sideł na ludzkie dusze (1 Tm 3, 7; 2 Tm 2, 26), podstępnym kuszeniu (Ef 6, 11; 1 Kor 7, 5), uwodzeniu (2 Kor 2, 11), ukazywaniu się jako anioł światłości (2 Kor 11, 14) i zaślepianiu ludzkich umysłów (2 Kor 4,4).[3] Wszystko to znajdziemy we wróżbiarstwie.

Kiedy Izraelici „uprawiali wróżbiarstwo i czarnoksięstwo. Oddali się czynieniu tego, co jest złe w oczach Pana, drażniąc Go. Wtedy Pan zapłonął gwałtownym gniewem przeciw Izraelowi i odrzucił go od swego oblicza” (2 Krl 17,17-18). Jeżeli człowiek zwraca się nie do Boga ale do obcych sił, rezygnuje z Bożej opieki i swoim postępowaniem wystawia się na działanie złego ducha.

Ofiary wróżek

Jeżeli szukasz prawdy w królestwie kłamstwa, którym jest okultyzm wraz z jego wszelkimi technikami wróżbiarskimi - otrzymasz pozory mądrości i iluzje szczęścia. Wszystkie okultystyczne „mądrości” tłumaczą na wszelkie sposoby rzeczywistość i sens istnienia. W żadnej „mądrości”, żadnym wyjaśnieniu nie ma jednak miejsca na prawdziwego Boga, bo oto chodzi aby odwieść człowieka od prawdziwego Boga - zastępując go fałszywymi religiami i filozofiami.

Warto tu przytoczyć byłego astrologa Charlsa Strohmera: „Z okultyzmem wiążą się dwa śmiertelne niebezpieczeństwa. Jedno z nich to oddanie umysłu pod panowanie czegoś, co nie jest prawdziwe, drugie zaś to nieuchronne małżeństwo ze złem. Dlatego astrologii nie powinno się czynić nawet swoim hobby.”[4]

Św. Tomasz z Akwinu pisze, że  „(...) jeśli ludzie, nie zachowując ustalonego porządku, przez zwracanie się do losów albo w inny sposób chcą poznać sprawy ukryte, wdają się w to demony, aby pod pozorem wróżb doprowadzić ludzi do błędu. (...) Należy wiedzieć, że kiedy [wróżbici] mówią prawdę, ich umysły znajdują się bezwiednie pod wpływem jakiegoś szczególnie ciemnego impulsu. Ponieważ dzieje się to dla sprowadzenia ludzi na manowce, jest to dzieło nieczystych i zwodniczych duchów.”[5]

Niektórym z nas może przyjść do głowy pomysł (pokusa), żeby „skorzystać” z tej wiedzy do której dostęp daje zły duch, zachowując jednak ostrożność (kontrole) i przechytrzyć szatana. To jednak jest bardzo zły i naiwny pomysł. Wzór jak powinniśmy się zachować wobec pokusy daje sam Jezus, kiedy po czterdziestu dniach postu odpiera pokusę i nie chce dialogu z szatanem, w przeciwieństwie do Ewy, która dialog podjęła i uległa namowom. Szatan jest bardzo zuchwały tak, że nawet Jezusowi ośmielił się obiecywać: „Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon” (Mt. 4.9). Obietnice niewiele kosztują zwłaszcza kiedy nie zamierza się ich dotrzymać, nie mówiąc już o tym kiedy nie ma się nawet mocy sprawczej aby obietnice spełnić. Szatana może więc mamić i obiecywać wszystko. Pan Jezus jasno wskazuje, żeby nie prowadzić dialogu z „kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8,44) i rozkuje mu: „Idź precz, szatanie!” (Mt. 4.10).

Droga do autodestrukcji

Celem którym jest odejście od Boga, zwątpienie w Jego miłość i dobroć, zły duch może osiągnąć doprowadzając człowieka do rozpaczy. Psycholodzy Philippe Madre i Fernand Sanchez z działającej we Francji katolickiej wspólnoty terapeutycznej pomagającej ludziom cierpiącym zarówno w sferze psychicznej jak i duchowej opisują taki przypadek:

"(…) pani E. DA., lat 27 będąca osobą niezamężną, pracująca w dziedzinie handlu zagranicznego. Podczas jednej ze swoich licznych podróży służbowych poznała przypadkowo pewnego maga-astrologa, którego oczywiście nigdy dotąd nie znała. Zaproponował on, iż wyczyta z gwiazd jej przeszłość i przyszłość. Pani DA., osoba od dziecka głęboko wierząca, wyraziła zgodę śmiejąc się i niezbyt w to wszystko wierząc. Ku jej zdumieniu, wymienił on kilka ważnych faktów z przeszłości (w rzeczywistości niezbyt oryginalnych), zbliżonych do autentycznych wydarzeń z jej życia. Następnie zaczął on przepowiadać ciąg mających nastąpić katastrof (wypadki, żałoby, ciężka choroba). Przerażona pani DA. uciekła. Po powrocie do Francji kontynuowała swoją pracę. Kilka miesięcy później, kiedy już prawie o wszystkim zapomniała, wydarzył się mały wypadek, który na nowo wzbudził jej niepokój, upewniając ją, iż zaczynają się spełniać straszliwe przepowiednie. Jakiś czas potem kolejna sytuacja potwierdziła jej obawy. Wówczas to pojawiła się u niej poważa nerwica lękowa, gwałtowne ataki rozpaczy oraz myśli samobójcze. Stan ten trwał rok i stał się tak trudny do zniesienia, że pani DA. postanowiła skończyć z życiem. Ponieważ jej los był w sposób nieodwołalny zapisany w gwiazdach, należało szybko przerwać ten nieunikniony ciąg zdarzeń! Na szczęście na kilka godzin przed realizacją tego zamiaru została zaproszona przez niczego nie podejrzewającą przyjaciółkę na spotkanie modlitewne. Zgodziła się pójść, nie żeby miała jakąś nadzieje, ale jedynie dla „zabicia czasu”. Podczas spotkania, mimo iż zdziwiła ją radość jaką widziała na otaczających ją twarzach, poczuła się całkowicie obco i jeszcze bardziej zamknęła się w sobie. Jednakże kilka osób dostrzegło jej wewnętrzny niepokój i zaproponowało, że pomodlą się wraz z nią, na co pani DA. zgodziła się przez zwykła uprzejmość. Wówczas doznała ona niezależnego od niej i niezasłużonego wewnętrznego uwolnienia. Odniosła wrażenia jakby opadły z niej łańcuchy i poczuła się zalana nieznanym jej dotąd uczuciem miłości. W jednej chwili opuściły ją rozpacz i myśli o śmierci i nie powróciły przez osiem lat, kiedy znajdowała się pod naszą opieką lekarską. Żadna z katastrofalnych przepowiedni nie spełniła się. Przeciwnie, pani DA. od ośmiu lat przeżywała ciągły rozwój osobowy w sferze zarówno psychicznej jak i duchowej." [6]

Wróżby, astrologia i inne tego typu praktyki prędzej czy później rodzą niepokój. Karmienie iluzją prowadzi do zagubienia i duchowego chaosu. Koleiny pouczający przykład z wspomnianej francuskiej wspólnoty terapeutycznej:

"Pan A. BER.. lat 31, urzędnik bankowy, od około dziesięciu lat pasjonował się ezoteryzmem w celu pogłębienia swej wiedzy o Bogu. Był on chrześcijaninem. Od dawna jednak nie uczestniczył w życiu Kościoła, który uważał za ograniczony i niepotrzebny. Dla zaspokojenia swych dążeń do indywidualizmu stał się on członkiem sekty, w której uprawiana była naukowo (przynajmniej pozornie) astrologia. Stała się ona jego prawdziwą fascynacją, tym bardziej, że niektóre przedstawiane przez nią fakty dotyczące jego życia zdawały się odpowiadać ściśle rzeczywistości. Był on przekonany, że nareszcie odnalazł prawdę i zaangażował w tą nową działalność ogromną energię psychiczną i duchową.

 

Jednakże po około roku pojawiły się zaburzenia. Pan BER. sam zauważył rosnącą porywczość w stosunku do członków rodziny, przyjaciół, jak również nienawiść wobec niektórych prawd wiary chrześcijańskiej (wewnętrzne „mimowolne” obelgi rzucane na Chrystusa i Matkę Bożą, bluźniercze lub sprośne myśli). Równocześnie rozpoczął się u niego stan depresji intelektualnej, połączony z trudnościami w pamiętaniu i koncentracji. W przeciągu kilku lat to zaburzenie umysłowe wzmacniało się, choć w tym samym czasie przepowiednie zapewniały go o niezwykłych sukcesach. Jego wewnętrzna porywczość stawała się chwilami nie do opanowania i przechodziła w czyny.

 

W tym alarmującym stanie pan BER. zjawił się u nas, polecony nam przez wierzących przyjaciół. Stwierdziliśmy głębokie zaburzenia duchowe, powodujące stan alienacji. Nasilone ono było przez objawy psychiczne, bezpośrednio związane z przepowiedniami astrologicznymi. Leczenie za zgodą pana BER., polegało na modlitwie o uzdrowienie przez miłość Chrystusa i czułość Maryi. Modlitwa ta koncentrowała się na problemie głębokiej alienacji duchowej i zakończona była sakramentem pojednania, którego zainteresowany bardzo pragnął. (…) Zastosowaliśmy także niewielki leczenie środkami medycznymi w celu zregenerowania zdolności intelektualnych. Jeśli chodzi o problemy psychiczne, zwłaszcza porywczość, to zniknęły one w ciągu dwóch tygodni. Wyzdrowienie to wzmocnione było autentycznym, uspokajającym doświadczeniem duchowym. Objawy związane z zaburzeniami umysłowymi ustąpiły stopniowo w przeciągu kilki miesięcy." [7]     

Chrześcijańscy psycholodzy zwracają uwagę, że modlitwa i sakramenty sprawdzają się tam gdzie „podejście psychoanalityczne okazuje się nieskuteczne”. Istnieją zaburzenia gdzie leczenie musi uwzględniać i obejmować wymiar duchowy człowieka. Dlatego w wielu przypadkach dla pacjenta z zaburzeniami, których psychiatrzy i psycholodzy nie potrafią wyleczyć – współpraca lekarzy z kapłanami okazuje się zbawienna.  

Skutki

„W dużej mierze człowiek jest w stanie uwierzyć i przejąć się jakimś przesądem do tego stopnia, iż popada w paranoję i zadręcza się psychicznie” – pisze  Andrzej Wronka i przytacza przykład młodej dziewczyny, która kpiąc z przypadkowo spotkanej wróżki usłyszała w odwecie złowrogie: „We wrześniu umrzesz!”. Wspomniana dziewczyna nie wierzyła we wróżby, więc skwitowała to uśmiechem. Kto jednak z nas chodź raz w zetknięciu z jakąś przepowiednią nie pomyślał, że „coś w tym może być”? Kiedy przyszedł wrzesień, z dnia na dzień rosło poczucie niepokoju. Doszło do tego, że „w nocy miewała lęki i koszmary, w dzień stany lękowe, dźwięk telefonu czy odgłos klaksonu dochodzący z ulicy powodował paraliżujący strach, nie mogła się uczyć, odpoczywać”. Kiedy minął wrzesień wszystko ustąpiło, jednaka tylko do kolejnego roku. Jeżeli uwierzyła by Jezusowi, który zapewnia, że „nawet włosy na naszej głowie są policzone (por. Mt 10,30) i nic bez woli kochającego Boga nie może się nam stać” – zyskała by spokój. Niestety to historia bez „happy end-u” - po pięciu latach, we wrześniu dziewczyna zmarła na zawał serca.[8]

Praktyki wróżbiarskie powodują zachwianie równowagi psychicznej i duchowej człowieka. Typowe zaburzenia psychiczne, które mogą wystąpić to: stany lękowe, depresja, utrata pewności siebie, czasami również towarzyszą  temu dolegliwości fizyczne. Do skutków duchowych należą: utrata radości i miłości, upadek wartości, niezdolność do ofiary (utrata sensu daru z siebie), utrata sensu istnienia, oschłość, a przede wszystkim trudności a często całkowita niezdolność i zaprzestanie modlitwy [9].

Pan Jezus objaśnia, że obserwując owoce (rezultaty) można ocenić ich źródło (Mt 7, 15-20). Z jakiego źródła mogą pochodzić więc takie następstwa wróżbiarstwa jak m.in.: upadek moralny, przytępienie sumienia (wyczucia dobra i zła) i popadanie jeszcze większe grzechy? Wyjątkowo znamienne są zawłaszcza trudności z modlitwą i życiem sakramentalnym. Jest to wyraźnym przejawem realizacji planu złego ducha, którego celem jest właśnie zerwanie więzi człowieka z Bogiem.   

Wróżbiarstwo wystawia człowieka na działanie złego ducha. Stopniowo i nieświadomie ulega on wówczas wpływom sił demonicznych. Doprowadza do bierności, alienacji (poczucia izolacji), osamotnienia, bezsilności a dalej depresji, a nawet do samobójczej śmierci. Najgorszym jednak skutkiem wróżbiarstwa nie jest wcale doprowadzenie człowieka do upadku w życiu doczesnym. Wróżbiarstwo jest grzechem ciężkim, który oddziela od Boga i prowadzi wprost do wiecznego potępienia. 

Zabawy z ogniem

Nie ma niewinnych i bezpiecznych zabaw we wróżby czy czary. Nawet czytane z intencją zabawy horoskopy czy andrzejkowe lanie wosku w swojej strukturze jest takie samo, jak w poważnym okultyzmie. Konsultant egzorcystów o. Aleksander Posacki ostrzega, że „ktoś może mieć dobrą intencję, ale jeśli – jak „w rosyjskiej ruletce” – bierze pistolet i strzela sobie w głowę (a nie ma przecież intencji się zabić), to konsekwencje mogą być tragiczne niezależnie od intencji. (…) Ważna jest nie tylko podmiotowa intencja, ale też przedmiotowa struktura. Czym jest kult, jeśli nie zewnętrznym wyrażeniem wewnętrznej intencji? A demony imitują kult. Traktują symbolikę, zewnętrzną stronę bardzo poważnie. Widzimy to nie tylko w satanizmie.”[10] Z pozoru „niewinne zabawy” robią małą szparę w drzwiach naszej duszy. Zamki je czym prędzej, bo nie upilnujesz kiedy wkradnie się złodziej i rozbójnik (J 10,1). Ta mała szpara to dla szatana wystarczające zaproszenie do działania. Bezpieczne jest tylko trzymanie się z dla od wróżbiarstwa.    

Zły duch potrzebują zaproszenia – grzechu inicjacji. O. Aleksander Posacki wzywa aby zaprzestać praktyk, które budzą jakiekolwiek wątpliwości, a zwłaszcza kiedy „przynoszą efekty. Bo diabeł rzeczywiście daje. Szczególnie na początku. Może dać zdrowie, powodzenie, bogactwo. Ale płaci się za to ogromną cenę.”[11] 

Przynajmniej na początku skutki podszeptów złego ducha wyglądają na dobre, inaczej przecież nikt nie poszedłby za jego głosem. Jest to jednak tylko pierwsza cześć starej ale niezmiennie skutecznej strategii stosowanej przez tych, którzy przychodzą „w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami”(Mt 7, 15). Wciągnięci iluzją szczęścia, powodzenia czy miłości, skuszeni pierwszymi „owocami” bez ostrzeżenia wpadamy w pułapkę zniewolenia. W sposób niemal niezauważalny nasze cele i dążenia przestają pochodzić już od nas samych, a przepowiednie programują nasze dalsze życie. Ochroną przed złudzeniami i półprawdami wróżbitów jest wierność Jezusowi Chrystusowi oraz słowom zapisanym w Ewangelii. 

Moralny upadek

Charls Strohmer pisze, że „bez względu jednak na stopień zaangażowania w daną praktykę zażyłość z podstępnymi istotami powoduje upadek moralny każdego kto szuka u nich rady, choć ofiara może nie być tego świadoma.”[12] 

Zwracający się do duchów (za pośrednictwem wróżek, mediów itp.) i słuchający ich rad, pozwalają prowadzić się zdumiewającymi ścieżkami. Mitch Pacwa daje przykład trzech mężczyznach radzących się duchów, które „(…) powiedziały dwom spośród nich, że w XVII wieku żyli w małżeństwie z innymi kobietami, które porzucili. Aby zadość uczynić za zły skutek (…), którą ten czyn spowodował, porzucili swoje obecne żony, by ożenić się z żonami z poprzednich wcieleń. Trzeci z mężów usłyszał, że jego obecna żona w poprzednim życiu była jego córką, więc zakończył ich relację małżeńską, porzucił ją i swoje dzieci.”[13] Uderzająca jest tu niemoralność duchów, których rady prowadzą do rozbicia rodzin. Zauważmy, że jest to całkowite przeciwieństwo nauki Kościoła Katolickiego – który rodzinę broni. Takie i podobne sytuacje nie są niczym nadzwyczajnym wśród ludzi otwartych na praktyki ezoteryczne oraz filozofie ruchu New Age i wyraźnie pokazują prawdziwe źródła tego nurtu.

Amoralna doktryna New Age nie wymagająca pamiętania „o żadnych moralnych zasadach”, zachęcając natomiast do kierowanie się „osobistymi wyborami tego, co ci się podoba”[14]. Trzeba przyznać doktryna taka może być bardzo atrakcyjna. Jeżeli trawieni rozterkami lub wyrzutami sumienia zwrócimy się do wróżki o radę to możemy liczyć na „tanie” rady i usprawiedliwienia.  

Bóg jasno stawia wymagania. Natomiast artrologia, wszelkie wróżbiarstwo oraz magia ma tą przewagę, że obiecuje spełnienie marzeń, pozornie nic w zamian za to nie oczkując (poza drobną płatnością dla wróżbity). Prawdziwa okazja – trudno się nie skusić. Obietnica ta jest jednak podstępem, po początkowym zachwycie – przyjdzie większe zagubienie, duchowego zniewolenia i głębszy upadek.

Seans wróżbiarski jest okazją dla kłamcy i zbójcy (J 8,44) aby przekazać swój „diabelski scenariusz" pełen iluzji i fałszywych nadziei. Ufanie wróżbą to postępowanie zgodnie z intencją szatana, który prowadzi do zniszczenia, oddalenia od Boga, upadku człowieka - w życiu doczesny, a w ostatecznym rozrachunku – do wiecznego potępienia. Konsekwencje grzechu wróżbiarstwa można odczuć już za, życia co powinno być okazją do otrzeźwienia i nawrócenia. Do miłosiernego Boga każdy możne wrócić.  

Poza Bogiem nie ma ratunku:

"Lecz przyjdzie na ciebie nieszczęście, którego nie potrafisz zażegnać, i spadnie na ciebie klęska, której nie zdołasz odwrócić, i przyjdzie na cię zguba znienacka, ani się spostrzeżesz.Trwajże przy twoich zaklęciach i przy mnogich twych czarach, którymi się próżno trudzisz od swej młodości. Może zdołasz odnieść korzyść? Może zdołasz wzbudzić postrach? Masz już dosyć mnóstwa twoich doradców. Niechaj się stawią, by cię ocalić, owi opisywacze nieba, którzy badają gwiazdy, przepowiadają na każdy miesiąc, co ma się z tobą wydarzyć. Oto będą jak źdźbła słomiane, ogień ich spali. Nie uratują własnego życia z mocy płomieni." (Iz 47, 11-14)

Wróżbiarstwo (w każdej postaci) wydaje się oferować człowiekowi nowe możliwości, niczego w zamian nic nie oczekując. Te możliwości dają poczucie wolność nie ograniczonej wymaganiami moralnymi (chodzi o moralność obiektywną, pochodzącą od Boga a nie ludzką moralność - subiektywną, elastyczną i zmienną). Małymi krokami zły duch doprowadza stopniowo i niezauważalnie człowieka do upadku moralnego i zniewolenia grzechem. Prędzej czy później wystawia również rachunek, którego koszt okaże się bardzo dotkliwy. Rachunku tego nie musi płacić jednak ten, który przyjmie Jezusa Chrystusa, bo On zapłacił za grzechy tych, którzy w sercu swoim uwierzyli i ustami swoimi wyznali, że „JEZUS JEST PANEM” (Rz 10, 9).

 

Przypisy:
1) P. Madre, F. Sanchez, Astrologia a życie chrześcijańskie, Kraków 1993r. s.28.
2) Św. Augustyn, O nauce chrześcijańskiej, tłum. i oprac. J. Sulowski, Warszawa 1989, s.87.
3) K. Dąbrowski CSMA, W szkole Św. Siostry Faustyny. Złe duchy. „Orędzie Miłosierdzia” nr. 91, lipiec- wrzesień 2014, s.17.
4) C. Strohmer, Czego nie powie ci horoskop, Warszawa 1993r. s.148.
5) Św. Tomasz z Akwinu, O przepowiadaniu przyszłości, Dzieła wybrane, tłum i oprac. J. Salija, Poznań 1984, s.286.
6) P. Madre, F. Sanchez, Astrologia a życie chrześcijańskie, Kraków 1993r. s.41-43.
7) Tamże, s.38-41.
8) A. Wronka, Przesądy i horoskopyhttp://www.katolik.pl/przesady-i-horoskopy,2396,416,cz.html?s=1, 15.07.2015.
9) P. Madre, F. Sanchez, Astrologia a życie chrześcijańskie, Kraków 1993r. s.9.
10) M. Tadrzak-Mazurek, ks. A. Godyń SDB,  Uważnie patrzeć na znaki, „Don BOSCO” 2008 (lipiec-sierpień), s.16.
11) Tamże, s.16.
12) C. Strohmer, Czego nie powie ci horoskop, Warszawa 1993r. s.84.
13) M. Pacwa, Katolicy wobec New Age, Kraków 1994, s.151.
14) Tamże, s.151.